poniedziałek, 26 maja 2014

Rachel Hawkins "Dziewczyny z Hex Hall"

Sophia Mercer trafia do Hekate Hall, czyli szkoły dla czarownic, zmiennokształtnych, elfów, czarowników. Jednym słowem mówiąc - dla istot nadnaturalnych. Do Hekate trafiają ci, którzy ujawnili swoje magiczne zdolności ludziom i są przez to skazani na pobyt w tym "poprawczaku" do osiemnastego roku życia. Na początku Sophie trudno przyzwyczaić się do przebywania wśród istot magicznych, gdyż przez całe swoje życie wychowywała się wśród ludzi, a poza tym jej matka jest zwykłą śmiertelniczką. Jednak z czasem Hex Hall nie wydaje się takie złe. Z czasem... Kiedy ma się za wroga chyba najpiękniejszą i zarazem najwredniejszą czarownicę w szkole, nie jest łatwo, a zwłaszcza, gdy ta dziewczyna chodzi z najprzystojniejszym chłopakiem, w którym nie sposób się nie zadurzyć. Jednak sytuacja komplikuje się bardziej, kiedy ktoś atakuje uczniów, a podejrzenie pada na najlepszą przyjaciółkę Sophie Jennę, która jest wampirem. Najgorsze dopiero przed Sophią. Co zrobi kiedy dowie się prawdy o sobie i swojej rodzinie? 


Przyznam się, że nie oszalałam od razu na punkcie tej książki tylko dlatego, że jest ona o czarownicach, a ja kocham czarownice. Według mnie wiało od niej banalnością. Główna bohaterka zakochuje się w najprzystojniejszym chłopaku w szkole lecz on ma już dziewczynę, która do tego jest jej wrogiem. Potem pod uwagę wzięłam te ataki na uczniów i pierwsze skojarzenie jakie miałam było związane z książka "Harry Potter i Komnata Tajemnic". Szybko odsunęłam te skojarzenia, by nie psuć sobie radości z czytania książki.

Nie wiem dlaczego, ale z główną bohaterką zaprzyjaźniłam się niemal po prologu ,co u mnie jest nowością, bo zwykle to przyjmuje się po około pięćdziesięciu stronach. Myślę, że to zasługa charakteru Sophie i jej ciętego języczka. Archer - owy najprzystojniejszy chłopak w szkole, był równie ciekawą postacią. Polubiłam go przede wszystkim za poczucie humoru. Wiedziałam, że był zbyt idealny i coś tu nie grało. Miałam rację, ale nie spodziewałam się T E G O. Z resztą, jeśli sięgniecie po tę książkę sami zobaczycie.

Jeden raz miałam wątpliwość czy Sophie nie ma jakiś zaburzeń czy coś w tym stylu, ponieważ na początku książki opisała Archera jako kościstego chudzielca, a potem zachwyca się jego niesamowitymi mięśniami. Musiałam sporo się namęczyć żeby zmienić moje wyobrażenia co do ciała tego przystojniaka. 

Muszę pochwalić również akcję, która rozwija się ciekawie, aż czasami nie można oderwać się od lektury. Rachel Hawkins równoważy wątek miłosny z akcją, według mnie bardzo dobrze wprowadza bohaterów, no i oczywiście nie mogę zapomnieć o dużej dawce humoru (zdarzało mi się odrobinę opluć książkę parskając śmiechem). 

Zakończenie było dla mnie wielkim szokiem. I tak ma być! Jednakże przez to czuję niedosyt. Mam nadzieję, że uda mi się zdobyć następną część zważywszy na mój ubogi budżet (Ech! Witaj biblioteko!). Może uda mi się od kogoś ją pożyczyć, bo ciekawość już mnie zżera. 
Dziewczyny z Hex Hall czytało się lekko i przyjemnie. Polecam, a jeszcze bardziej wtedy, gdy ktoś ma bzika na punkcie czarownic i istot nadnaturalnych (jak ja!). 

Moja ocena:
8/10


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zapraszam do komentowania :)
Wam zajmuje to chwilkę, a dla mnie to wiele znaczy :)